powrót

Małe dzieci – mały kłopot, duże dzieci…

Informacje prasowe CSR

25 / 02 / 2015

160 tysięcy złotych – tyle średnio wydajemy na utrzymanie dziecka do 20. roku życia*. Prawdziwe wydatki zaczynają się jednak dopiero wtedy, gdy dziecko idzie na studia. Co zrobić, aby przyszłość dziecka nie spędzała nam snu z powiek?

Nasze drogie dzieci
Dobiegające właśnie końca ferie dość wyraźnie zaznaczyły swoją obecność w kieszeniach rodziców. Gazeta Wyborcza podaje, że koszt jednego dnia ferii w górach to średnio 239 złotych na jedną osobę. Taki wyjazd trwa zwykle tydzień, zatem to już blisko 1,7 tys. zł. Do tego dochodzi koszt sprzętu narciarskiego i odpowiednich ubrań. Wydatek ten już przy jednym dziecku robi wrażenie, a co jeśli mamy ich kilkoro i na dodatek któreś z nich jest studentem?
Wtedy do lutowego rachunku musimy dodać ok. 700 złotych za wynajem mieszkania plus opłaty za bilet miesięczny, przejazdy do domu, wyżywienie i wiele innych. Dziecko na studiach dziennych nie zawsze jest w stanie podjąć dorywczą pracę, dlatego bardzo często pomagają mu rodzice. Okazuje się zatem, że na jedno studiujące dziecko trzeba przeznaczyć nawet 1000 złotych miesięcznie, co na polskie realia oznacza czasem połowę pensji. 

Ratunkiem dla rodziców w takiej sytuacji coraz częściej są… ubezpieczenia. Jednak o zabezpieczeniu finansowym edukacji dzieci można i powinno się pomyśleć już dużo wcześniej. Dobrym sposobem jest zakup odpowiedniej polisy ubezpieczeniowej zaraz po narodzinach dziecka. Polisa ma tę przewagę nad odkładaniem pieniędzy na koncie, że nie grozi nam pokusa wcześniejszego wypłacenia gotówki na inny cel. 

– Jeżeli pomyślimy o ubezpieczeniu z opcją oszczędzania odpowiednio wcześnie, to wystarczy 200-300 zł odkładane miesięcznie, by zapewnić środki finansowe niezbędne do wysłania dziecka na studia dzienne – mówi Agnieszka Purgał, Ekspert Concordii Ubezpieczenia ds. Ubezpieczeń Osobowych.


Ziarnko do ziarnka …

Kiedy już pomożemy dziecku w osiągnięciu odpowiedniego wykształcenia, możemy wreszcie pomyśleć o sobie. Często okazuje się, że jest już za późno i to my tym razem musimy liczyć na pomoc naszych podopiecznych. Istnieją jednak polisy, które zabezpieczają nas samych. Jeżeli bardziej zależy nam na oszczędzaniu, niż na ubezpieczeniu w razie śmierci, to obecnie na rynku można znaleźć ofertę dopasowaną do naszych potrzeb. – Załóżmy, że w wieku 25 lat, wykupujemy polisę na 40 lat, aby uzbierać 100 tysięcy złotych. Przez cały ten okres wpłacamy corocznie 1650 złotych, czyli łącznie 66 tysięcy złotych. Przy założonym w symulacji dodatkowym zysku, po 40 latach do wypłaty będzie 141 185 zł, zatem nawet więcej, niż początkowo zamierzaliśmy zgromadzić – wylicza Agnieszka Purgał.

Większość z nas, prędzej czy później będzie potrzebować dodatkowych środków na pokrycie wydatków własnych, jak również tych związanych z wychowaniem dzieci. Jeżeli jednak będziemy przezorni i wystarczająco wcześnie pomyślimy o zabezpieczeniu przyszłości swojej i dziecka, to zamiast comiesięcznych zmartwień, pozostanie nam cieszenie się urokami rodzicielstwa i zasłużony odpoczynek na starość.

*Wyniki badań Centrum Adama Smitha